Dotyk Midasa
Lariaty wykonane na wzór mojego pierwszego długiego sznura koraikowego. Mają dokładnie takie same wymiary i ten sam wzór.
Różnią się tylko kolorami, które zostały wybrane przez ich dzisiejszą właścicielkę. Pani Olu, mam nadzieję, że się dobrze noszą Pani i Pani mamie :).
Najbardziej w pracach tego typu lubię to, że można je zabrać ze sobą praktycznie wszędzie. Jeden ze sznurów (zielony) powstawał między innymi na tegorocznym festiwalu w Jarocinie oraz w Zakopanem między podejściami na Giewont i Kasprowy :P.
Na życzenie przyszłej właścicielki miały mieć złote cieniowanie i frędzle. Wykonane w całości z koralików Toho 11o. Niestety zdjęcia nie oddają w pełni ich uroku, szczególnie uroku lejących się frędzli.
Lariaty od razu skojarzyły mi się z mitem o królu Midasie, który to zamieniał w złoto wszystko czego dotknął.
"...Midas is king and he holds me so tight. And turns me to gold in the sunlight..."
Przepiękne są te sznury. Nabrałam ochoty na zrobienie sobie podobnego czarno-złotego.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Muszę powiedzieć, że wyjątkowo dobrze mi się je robiło ;)
UsuńŚliczności! Marzy mi się, że kiedyś też będę umiała zrobić takie cuda.
OdpowiedzUsuńNa pewno! :) Trochę chęci i cierpliwości na początku, a później sznury robią się same :P
Usuń