Naszyjnik, który został bransoletką
Tak jak już w tytule wspomniałam, bransoletka z dzisiejszego posta miała być naszyjnikiem. Niestety zabrakło mi cierpliwości przy nawlekaniu koralików.
Akurat ta część pracy jest strasznie monotonna i nudna i nie pociąga mnie w ogóle... A nie daj Bóg weź się pomyl!
Przerażają mnie te sekwencje... Nobla dla kogoś kto wymyśli maszynę do tego celu. Wrzucasz sekwencje, koraliki, nitkę i nawleka się samo!!! Marzenie... ;) Na dobrą sprawę mogła być gotowa już jakieś ponad pół roku temu, ale cały czas miałam nadzieję, że dowlekę tę resztę koralików. Jednak pomimo tak żmudnego etapu, którego niestety ukośniki o tych najciekawszych wzorach wymagają, nie zniechęciłam się do nich :D.
Następny naszyjnik - tym razem bezsekwencyjny już się tworzy, a po nim może jakiś kolorowo-wzorzysty też "się zrobi".
Wykończenie w kolorze starej miedzi, uzupełniają doczepione koraliki jadeitu i jaspisu.
Malwino wcale Ci się nie dziwię, że wymiękasz z powodu monotonii nawlekania.Bransoletka jest dość sporych gabarytów (w rzędzie). Ciekawi mnie ilość koralików przypadająca na jeden rząd i czy jest w środku sznura jakieś wypełnienie.
OdpowiedzUsuńChciałam robić z ok 15tu koralików, ale już przy 9 ciu zauważyłam iż koraliki "chcą" się zapadać pomimo dość ścisłych oczek.
No tak, nawlekanie to chyba najmniej przyjemna część pracy. Bransoletka jest na 15k w rzędzie. Wypełniłam ją wężykiem z PCV ;). Co rozumiesz przez "zapadanie się" koralików? Rozumiem, że próbowałaś metodą "ukośnika"?
UsuńA czy ta bransoletka jest dostępna? I w jakiej cenie?
OdpowiedzUsuńBo przepiękna! Pozdrawiam! :)
Dziękuję! Bransoletka nie jest już dostępna, ale nic nie stoi na przeszodzie zrobienia następnej :).
Usuń